Album Campo di fiori gromadzi utwory Macieja Zimka, Eugeniusza Morawskiego (tak!) i Thomasa Corneliusa. Łączy je fakt, że napisane (lub opracowane) zostały na dość egzotyczny skład, a mianowicie na mezzosopran, flety, klarnety i akordeon.
Album otwiera Pole kwiatów Macieja Zimka, kompozycja składająca się z pięciu ogniw. Tytuł mógłby sugerować idylliczną treść, ale tak nie jest. Inspiracji dostarczył bowiem wiersz Czesława Miłosza o włoskim tytule Campo di fiori, napisany w 1943 roku (można przeczytać go TUTAJ). Opowiada o rzymskim placu, na którym spalono Giordana Bruna, a poeta łączy ten niechlubny epizod z wydarzeniami rozgrywającymi się za murami warszawskiego getta. Mrok łączy się z banałem, bowiem tuż obok nadal tętni normalne życie, a byli też ludzie, którzy nie zwracali na tragedię żadnej uwagi, wypierając ją poprzez pogrążenie się w codziennej bieganinie. Kompozytor podkreśla, że tematyka podjęta w utworze jest tak naprawdę uniwersalna. Także teraz tuż za miedzą dzieją się tragedie, nad którymi przechodzimy do porządku dziennego. To bardzo surowa kompozycja, w której znalazło się też miejsce na współczesne zabiegi – syczenie, szept czy efekty sonorystyczne łączą się tu z „normalnym” śpiewem. Nie jest to muzyka lekka, łatwa i przyjemna. Sprawia, że słuchając ją ma się ciarki na grzbiecie. Gryzie, sprawia dyskomfort. Taki jest jej cel.
Na płycie znalazło się także sześć pieśni Eugeniusza Morawskiego. Są to La détresse do słów Leopolda Staffa (w wersji francuskiej), dwie pieśni do wierszy Marii Konopnickiej: Nie, nie jesteśmy niemą lutnią oraz A ci co giną w boju, wczesna pieśń według Tadeusza Micińskiego Las płaczących brzóz, Die Mitternacht do słów Heinricha Heinego oraz, last but not least, Un grand sommeil noir do wiersza Paula Verlaine’a. Co ciekawe, ostatnią z tych pieśni Kulig także wykonuje po polsku (Morawski przewidział wersję francuską) i wypada ona przekonująco. Przekonujące są także opracowania Zimka, co pozytywnie mnie zaskoczyło, miałem bowiem wątpliwości czy taki skład sprawdzi się w tych kompozycjach. Jeszcze bardziej zaś cieszy, że takie opracowania powstały – pokazuje to bowiem, że ta muzyka nadal inspiruje współczesnych artystów, a poprzez to nadal żyje. Moim zdaniem najlepiej wypadają A ci co giną w boju, upiorna i sugestywna Die Mitternacht oraz Un grand sommeil noir z przepięknym wyciszeniem na koniec.
Ostatnia kompozycja zawarta na płycie to Plurality Diversity Society. Jej autorem jest Thomas Emanuel Cornelius, organista związany z hamburską Elbphilharmonie. Jego dzieło jest komentarzem do otaczającej nas rzeczywistości. Twórca chętnie sięga w nim po polifonię, która symbolizuje łączenie się w spójną całość odmiennych głosów. Pierwsze ogniwo, Emergence, to solo fletu basowego – opowieść jednostki o istnieniu w świecie. Podzielone zostało na trzy cząstki – The Solitary Self, Isolation in Unity i Descent into Light. Zasadnicze ogniwo drugie, Resonance, to kanon, w którym różne głosy opowiadają to samo, ale w różnym czasie, a w Confluence z natłoku głosów rodzi się harmonia. Renewal to marsz pogrzebowy ujęty w formę kanonu, a żałoba jest symbolem nowego porządku. Voices of Tranformation to formowanie się nowego ładu, stąd też eksperymentalny charakter tego ogniwa. Spirals of Time to ponownie kanon, symbolizujący nową rzeczywistość, a Trust in the Unknown to znów solo fletu basowego, tym razem jednak wplecione w dźwięki akordeonu i klarnetu. Ciekawa to kompozycja – z jednej strony intelektualna, ściśle przemyślana, z drugiej zaś strony świadcząca o dużej wyobraźni kolorystycznej autora i umiejętności wyzyskania możliwości zastosowanego przez siebie instrumentarium.
Intrygujący album. Mnie, z oczywistych względów, najbardziej cieszą umieszczone na nim pieśni Eugeniusza Morawskiego, ale kompozycje Macieja Zimka i Thomasa Corneliusa także warte są wysłuchania.
Campo di Fiori
Maciej Zimka
Pole kwiatów
Eugeniusz Morawski
La détresse
Nie, nie jesteśmy
A ci co giną w boju
Las płaczących brzóz
Die Mitternacht
Un grand sommeil noir
Thomas Emanuel Cornelius
Plurality Diversity Society
Magdalena Kulig – mezzosopran
Ewelina Zawiślak – flety
Piotr Lato – klarnety
Maciej Zimka – akordeon
Squirus Music
Podoba Ci się to co robię? Chcesz wesprzeć moją pracę? Odwiedź profil Klasycznej płytoteki w serwisie Patronie.pl
