Gardiner & The Constellation Choir & Orchestra grają Mendelssohna w Wiener Konzerthaus

Tak się złożyło, że nie mogłem być na Wratislavia Cantans podczas piątkowego koncertu The Constellation Choir & Orchestra pod dyrekcją Johna Eliota Gardinera. Ale ponieważ program był niezwykle interesujący to postanowiłem wybrać się na niego do wiedeńskiego Konzerthausu. Grano utwory Felixa Mendelssohna-Bartholdy’ego. W pierwszej części Uwerturę i resztę muzyki scenicznej do Snu nocy letniej, a w drugiej części wieczoru – kantatę Pierwsza noc Walpurgii,  napisaną do tekstu zaprzyjaźnionego z kompozytorem, starszego o sześć dekad Johanna Wolfganga Goethego.

Uwertura do Snu nocy letniej powstała w 1826 roku, kiedy Mendelssohn miał zaledwie 17 lat. Pomimo tego nie jest to w żadnym wypadku kompozycja dziecinna. Wprost przeciwnie – do dziś zadziwia dojrzałością, mistrzostwem w opanowaniu warsztatu czy błyskotliwością koronkowej, migotliwej orkiestracji. Początkowo kompozytor nie planował dla tego dzieła ciągu dalszego, a zdanie zmienił dopiero w 1842 roku, kiedy na zamówienie króla pruskiego Fryderyka Wilhelma IV napisał jeszcze kilkanaście dalszych ogniw. Niektóre z nich przeznaczone są wyłącznie na orkiestrę (m.in. Marsz weselny, Scherzo, Nokturn czy Intermezzo i kilka innych – wykonywane są czasem jako suita), inne zaś – na chór i dwa żeńskie głosy solowe. Podczas tego wykonania artyści nie ograniczyli się jednak do odegrania samych numerów muzycznych. Zostały one dopełnione recytacją fragmentów komedii Szekspira w wykonaniu artystów chóru, którzy zresztą swoje odcinki grali, wchodząc i wychodząc na estradę w zależności od tego, co miało dziać się na estradzie. Wypadło to bardzo przekonująco i momentami przekomicznie. Dzięki temu połączeniu słowa i muzyki całość stworzyła synkretyczny utwór w stylu Werthera Gaetana Pugnaniego lub Lélio Hectora Berlioza. Poziom wykonania ze strony chóru i orkiestry był wysoki. Gardiner przyjął wartkie tempa, prowadził całość żywo i z energią, ale nie za szybko. Wydobył też z brzmienia wiele ciekawych detali, choćby chrapliwych odzywek w partii blachy. Dzięki nim muzyka nabierała ostrości i rumieńców, nie była tak gładka i przeliryzowana jak to się czasem zdarza.

Tytuł Die erste Walpurgisnacht odnosi się do nocy z 30 kwietnia na 1 maja. Zgodnie w wierzeniami germańskimi na górze Brocken w górach Harzu odbywał się wówczas sabat czarownic – do głosu dochodziły wówczas ciemne siły. Sama Walpurga, od której impreza wzięła nazwę, była zaś świętą żyjącą w VIII wieku. W ujęciu Goethego chodzi o przeciwstawienie „dobrych” pogan „złym” chrześcijanom. Ci pierwsi, chcąc w spokoju odprawić rytuał powitania wiosny, przebierają się za diabły i demony, aby wystraszyć (skutecznie!) wyznawców Chrystusa. Utwór Mendelssohna jest bardzo atrakcyjny i barwny, ale nie cieszy się aż tak wielką popularnością jak Sen nocy letniej, a szkoda! Wykonany został przez Gardinera i jego zespoły znakomicie. Znakomicie spisali się artyści chóru występujący w rolach solowych. Chór brzmiał stopliwie, barwnie i czysto, a to samo można napisać o orkiestrze. Tutaj szczególną uwagę zwracała sekcja blachy – grająca imponująco (jak na zespół historyczny!) czysto i z wieloma interesującymi niuansami. Oczywiście można o Gardinerze myśleć co się chce, ale trzeba przyznać, że żeby w tak krótkim czasie zbudować tak znakomite zespoły, to trzeba być jednak wybitnym i charyzmatycznym muzykiem. Nie jest to może jeszcze poziom wyrównania brzmienia, jakim dysponuje English Baroque Soloists (a więc dawny zespół Anglika), ale i tak brzmią imponująco.

foto. Hans van der Woerd

 

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Podoba Ci się to co robię? Chcesz wesprzeć moją pracę? Odwiedź profil Klasycznej płytoteki w serwisie Patronie.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.