Muszę przyznać, że z pewnym dystansem obserwuję błyskawicznie rozwijającą się karierę Klausa Mäkeli. Kilkukrotnie pisałem już, że jego nagrania w umiarkowanym stopniu uzasadniają panującą wokół niego atmosferę entuzjazmu i komentarze, każące widzieć w nim współczesnego Karajana/Bernsteina. Jeśli chodzi o zajmowane stanowiska to CV Fina rzeczywiście wygląda imponująco. Jest szefem Oslo Philharmonic i Orchestre de Paris (z którą koncertuje obecnie po Europie), a w niedługim czasie obejmie stery w Chicago (będzie tam najmłodszym dyrektorem w historii instytucji) i w Amsterdamie. Jego młody wiek i brak doświadczenia budzą zrozumiałe kontrowersje.
W wiedeńskim Musikverein w sobotę artysta przedstawił program mieszany, francusko-rosyjski. W pierwszej części wieczoru La Tomeau de Couperin Maurice’a Ravela i Trois Nocturnes Claude’a Debussy’ego (z Damen des Singvereins der Gesellschaft der Musikfreunde in Wien), a po przerwie Święto wiosny Strawińskiego, utwór co prawda rosyjski, ale prawykonany w paryskim Théâtre des Champs-Élysées w 1913 roku. Nagrania tego ostatniego dzieła pod batutą Fina i z udziałem Orchestre de Paris słuchałem i nie zrobiło na mnie wielkiego wrażenia (recenzja TUTAJ). Ale wiadomo, że na żywo może być inaczej, czytaj – lepiej, bardziej energicznie.
Ale po kolei. Suita Ravela zasadniczo wypadła korzystnie. Moją uwagę zwróciła barwność i selektywność brzmienia, ale także pewna sztywność jeśli chodzi o rytm, wynikająca ze sposobu prowadzenia orkiestry przez dyrygenta. Brzmiało to trochę tak, jakby pospieszał orkiestrę, nie dając jej do końca rozsmakować się w detalach. Wiem, że to tańce, że powinny być rytmiczne i żywe, ale jednak brakowało mi tam lekkiego rozkołysania, chociaż muzycy styl Ravela mieli we krwi – co do tego nie było najmniejszych wątpliwości! Było to ewidentne także w Nokturnach Debussy’ego – także tutaj subtelność cieniowania kolorystyki w skrajnych ogniwach była niezwykle satysfakcjonująca. Także chór w Syrenach brzmiał przepięknie. Jedyne zastrzeżenie mam do wykonania ogniwa drugiego, Fêtes. Zawiera ono plastyczny obraz zbliżającej się procesji, która następnie wydaje się oddalać od słuchacza. Tutaj tego efektu przestrzennego nie osiągnięto, dynamika była dość płaska, a moment kulminacyjny niedograny, z zaskakująco cicho grającą perkusją. Wydaje mi się, że Mäkelä był w zbyt dużym stopniu zaaferowany choreografią, którą opracował dla tego odcinka i wrażeniem, jakie wywrze ona na publiczności, aby zwracać uwagę na takie detale jak sens muzycznej narracji.
Jeśli chodzi o wykonanie Święta wiosny, to było ono dość nierówne. Były tam odcinki zrealizowane z wielką energią, ostro, rytmicznie, czyli dokładnie tak jak trzeba. Uwagę zwracała też barwność brzmienia orkiestry, zwłaszcza fagotów i waltorni, które wydobyły z siebie mnóstwo chropowatych i intencjonalnie brzydkich dźwięków. Były tam też jednak momenty kulminacyjne, które były rozczarowująco niedograne, jak choćby procesja (Cortège du sage) pod koniec pierwszego ogniwa baletu czy niektóre fragmenty drugiej części. Odniosłem więc wrażenie, że choć była to interpretacja znacznie lepsza niż studyjne nagranie Fina, to i tak daleka od ideału. Ponieważ to balet to trzeba powiedzieć kilka słów o choreografii. Niestety – była to choreografia dyrygencka. Mäkelä dobrze wie jak wywrzeć wrażenie i podobać się publiczności – szerokie wymachy ramion, podrzucanie grzywką, podskoki i przykuce – wszystko to miało pokazać, jak bardzo wczuwa się w muzykę i jak bardzo ją przeżywa, jak bardzo młodość, energia i charyzma się z niego wylewają. Orkiestra poradziłaby sobie oczywiście bez tego typu ekscesów i być może grałaby jeszcze lepiej, gdyby dyrygent nie przeszkadzał jej swoimi akrobacjami i nachalnym pokazywactwem. Daleko mi więc do zachwytu i obawiam się, że pozostanę na pozycji dystansu w stosunku do dyrygenta. Co do orkiestry – jest świetna, gra bardzo barwnie i przejrzyście, może jedynie perkusja grała momentami nieco za cicho. Chętnie bym ich jeszcze usłyszał, ale może jednak grających pod inną batutą.
foto. Julia Wesely
Podoba Ci się to co robię? Chcesz wesprzeć moją pracę? Odwiedź profil Klasycznej płytoteki w serwisie Patronie.pl