The Art of Artur Rodziński

Jakiś czas temu miałem wielką przyjemność pisać o znakomitym szesnastopłytowym albumie „Artur Rodziński – Complete Columbia Album Collection” (link TUTAJ). Poświęcony on był rejestracjom tego artysty z New York Philharmonic Orchestra. Kariera dyrygenta do pewnego momentu rozwijała się wspaniale. Debiutował we Lwowie, gdzie wypatrzył go Emil Młynarski, który zabrał go ze sobą do Warszawy. Tam usłyszał go bawiący w tym mieście przejazdem Leopold Stokowski, a on z kolei z miejsca zaproponował młodemu kapelmistrzowi pozycję swego asystenta w Filadelfii. W USA Rodziński objął dyrekcję orkiestry w Los Angeles, a następnie przeskoczył na sam szczyt – najpierw do Cleveland, a następnie do Nowego Jorku. Tam przestało być jednak różowo, a bezkompromisowy i uparty Rodziński wdał się w konflikt z menedżerem Arthurem Judsonem. Sytuacja stała się tak bardzo napięta, że dyrygent złożył rezygnację (musiał ją złożyć, bo sprowokował taką awanturę, że zostałby zwolniony – miał więc do wyboru dać się wyrzucić albo odejść na swoich warunkach), mając już na celowniku kolejną posadę, tym razem w Chicago. Tam jednak jego bezkompromisowość (i brak zdolności dyplomatycznych) ponownie dała o sobie znać. Rodziński został zwolniony w środku swojego pierwszego sezonu artystycznego. Otrzymał łatkę człowieka trudnego i nieprzewidywalnego, a ponieważ przylgnęła ona do niego bardzo silnie, to jego kariera w USA załamała się. Pisała o tym szczegółowo (ale też bardzo emocjonalnie) żona dyrygenta w książce Nasze wspólne życie. Od tej pory Rodziński występował głównie we Włoszech, a na sesje nagraniowe udawał się najczęściej do Londynu i nieco rzadziej do Wiednia. Dyrygował tam Royal Philharmonic Orchestra i Orkiestrą Opery Wiedeńskiej, a te późne nagrania stanowią wspaniałe świadectwo jego kunsztu. Wydany przez firmę Scribendum dziewiętnastopłytowy box „The Art of Artur Rodziński” dokumentuje ten etap kariery artysty. Znajduje się w nim kilka nagrań z Chicago, kilka z Wiednia, jednak większość stanowią rejestracje z Londynu. Muzyki jest dużo, przejdę więc do opisu tego, co zawiera to wydawnictwo.

CD1
Znakomita Symfonia klasyczna i suita z Miłości do trzech pomarańczy Siergieja Prokofiewa! Ten pierwszy utwór jest zrealizowany wręcz wzorcowo, w szybkim tempie, z energią i z podkreśleniem wyrazistej rytmiki. W obu przypadkach jakość dźwięku jest bardzo dobra (to wczesne stereo), a gra RPO – zdyscyplinowana i jednocześnie giętka. Mamy tu też dwa fragmenty z Tristana i Izoldy Wagnera – PreludiumLiebestod, oba z CSO z 1947 roku. Jakość dźwięku nie jest idealna, ale to przepięknie zagrane, ogniste interpretacje, w których niczego nie brakuje. Na zakończenie płyty dwa fragmenty z Walkirii –  Jazda walkiriiCzar ognia. Dobrze zagrane przez RPO, ale dźwięk jest suchy i mało przestrzenny, przez co nagrania nie są satysfakcjonujące.

CD2
Wagnera ciąg dalszy, wszystko w stereo i z RPO. Marsz żałobnyPodróż Zygfryda po Renie ze Zmierzchu bogów interpretacyjnie znakomite, dźwiękowo w porządku, bez fajerwerków. Ponownie dwa fragmenty z Tristana – ponownie zagrane z pasją i temperamentem. Ciepły, ekspresyjny dźwięk orkiestry i plastycznie budowane kulminacje robią znakomite wrażenie! Wstęp do Śpiewaków norymberskich prowadzony jest dynamicznie i bardzo przejrzyście, a wszystkie kontrapunkty wydobył tu Rodziński po mistrzowsku. Także wstęp do trzeciego aktu i Taniec uczniów prowadzone są wzorcowo. Pozytywnie zaskakuje dynamiczna, drapieżna uwertura do Tannhäusera, w której dyrygent świetnie skontrastował ze sobą poszczególne epizody, jednocześnie nadając całości niezbędnego poczucia ciągłości. Także preludium do Lohengrina płynie, jest śpiewne i piękne, czułe i delikatne. Na koniec mamy fragment próby z RPO z 1956 roku, pokazujący jak Rodziński pracował z orkiestrą.

CD3
Na pierwszy ogień idzie tu Druga Siergieja Rachmaninowa z NYPO z 1945 roku, która znalazła się w boxie wydanym przez Sony. Nie będę więc tu o niej pisał, a zainteresowanych odsyłam do tekstu o tamtym albumie. Jako uzupełnienie mamy obie suity do Peer Gynta Griega z RPO, w bardzo dobrym stereo. Przepiękny, liryczny Poranek, ostra, dramatyczna Śmierć Azy, filigranowy, uwodzicielski Taniec Anitry, W grocie króla gór może trochę za wolne w zakończeniu. Także druga suita nie rozczarowuje – Skarga Ingridy elegijna, ale śpiewna, Taniec arabski powolny i uwodzicielski, z ciekawie podkreślonymi detalami orkiestracji, Powrót Peer Gynta niezbyt dobrze nagrany (mało rejestru basowego), Pieśń Solvejgi delikatna i śpiewna. To nagranie powstało na rok przed dużo bardziej znaną rejestracją Beechama, ale w niczym jej nie ustępuje! Niby to dobrze znane i zgrane drobiazgi, ale wykonane tak pieczołowicie i z takim wyczuciem, że chapeau bas!

CD 4 & 5
Mamy tutaj całość Dziadka do orzechów Czajkowskiego z RPO. Kapitalne nagranie! Pełne życia i humoru, barwne, świetnie zagrane, zrobione z pazurem. Przepiękne, ciepłe i ekspresyjne smyczki, wyraziste, charakterne drewno. Na piątym krążku mamy także Czwartą Czajkowskiego. To przepiękna, pełnokrwista, pełna pasji interpretacja. Nie jest ani przesadnie romantyczna, ani przesadnie klasyczna. Ani przesadnie retoryczna, ani przesadnie oschła. Jest po prostu świetnie zbalansowana. Rodziński świetnie wydobył z brzmienia detale partii drewna w śpiewnej, szybko potraktowanej części drugiej. Scherzo dowcipne i lekkie, finał porywający i bardzo dramatyczny!

CD6
Piąta Czajkowskiego z RPO w stereo. To mało sentymentalna, pełna napięcia i energii interpretacja. Rodziński prowadzi orkiestrę przejrzyście, zdecydowanie, nie rozpływa się w nastrojach, co daje znakomite, porywające efekty. Gra orkiestry świetna, zwłaszcza jeśli chodzi o drewno. Niestety, dźwięk jest dość suchy. Znakomite, bardzo dynamiczne zakończenie.

CD 7
Mamy tu trzy dzieła kolejnego z ukochanych kompozytorów Rodzińskiego – Richarda Straussa. Na pierwszy ogień idzie ognisty, brawurowy, pełen kontrastów tempa, świetnie rozplanowany Don Juan. Pięknie gra tu drewno, usłyszymy tu też mnóstwo detali w partii harf. Rodziński pięknie i bardzo płynnie prowadzi narrację, a interpretację wieńczy piękna, plastyczna kulminacja. Dyl sowizdrzał także pokazuje dyrygenta i orkiestrę od jak najlepszej strony. Rodziński ma świetne wyczucie muzycznego komizmu, RPO gra z wirtuozerią i blaskiem, dźwięk jest bardzo dobry, a tempo wartkie. Kapitalne solówki klarnetu! Rodziński miał wielki sentyment do Kawalera srebrnej róży – to z tą operą osiągnął wielki sukces w Warszawie w latach 20. Dyrygent przygotował także w 1945 roku orkiestrową suitę z tej opery, która znalazła się na niniejszej płycie. Nie przepadam za tą muzyką, ale Rodziński prowadzi ją w sposób pomagający wydobyć jej zalety. Brzmienie jest przejrzyste, barwy doskonale podkreślone, a tempo wartkie. To bez wątpienia najlepsze z wykonań tego utworu, jakie słyszałem.

CD 8
Kolejny krążek w całości poświęcony Richardowi Straussowi. Otwiera go powolny, zmysłowy Taniec siedmiu zasłonSalome. Rodziński buduje napięcie cierpliwie, z pietyzmem, ale kiedy już dochodzi do kulminacji – to dzieją się tam rzeczy wspaniałe! Ta muzyka właśnie tego wymaga – pasji i ognia. Następnie mamy sześć (z ośmiu) ogniw z Suity tanecznej według CouperinaPavane, Carillon, Sarabande, Gavotte, TourbillonMarche. To lekkie, doskonale zorkiestrowane i barwne aranżacje. Orkiestra pod batutą Rodzińskiego brzmi doskonale, a dźwięk jest, jak na rok 1958, doskonały! Pochodząca z tego samego roku rejestracja Śmierci i wyzwolenia była, jeśli wierzyć Halinie Rodzińskiej, jedynym nagraniem, z którego jej mąż był całkowicie usatysfakcjonowany. Wcale się nie dziwię, bo jest wspaniałe. Tam po prostu wszystko jest na swoim miejscu. Jest trochę patosu, są wielkie emocje, przejrzyste i pełne blasku kulminacje, jest doskonała realizacja ze strony orkiestry, jest też znakomity, przestrzenny i ciepły dźwięk. To jedno z najlepszych istniejących nagrań tego dzieła. Porusza do głębi.

CD 9
Tańce słowiańskie Antonína Dvořáka – oba zbiory. Świetnie dobrane, wartkie tempa, świetna realizacja ze strony orkiestry, dobra jakość dźwięku – to wielkie zalety tego nagrania. Płyty słucha się z wielką przyjemnością. Rodziński wydobywa z tej muzyki szeroką paletę emocji – jest tu zarówno humor jak i nutka nostalgii. Jeśli chodzi o balans pomiędzy grupami instrumentów, to mocno zaakcentowane jest brzmienie drewna.

CD 10
Płyta z muzyką rosyjską. Otwierają ją Obrazki z wystawy Musorgskiego w opracowaniu Ravela. Zrazu wersja Rodzińskiego wydawała mi się dość oschłą, jednak w miarę słuchania stopniowo zmieniałem zdanie. Jest lekka, pozbawiona patosu i odarta z retoryki. I choć jest bardzo dobra, to nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że nie był to ulubiony utwór Rodzińskiego. Wielka brama w Kijowie jest potraktowana bardzo pospiesznie. Także Noc na Łysej Górze (oczywiście w wersji Rimskiego-Korsakowa) prowadzona jest ekspresowo i bez większego przekonania. Brzmi to tak, jakby Rodziński dyrygował nią bo musiał, a nie chciał, zdecydował więc aby pokierować nią tak, aby jak najszybciej sprawę zakończyć. Znacznie lepiej brzmi wstęp do Chowańszczyzny (także w opracowaniu Rimskiego) – jest prowadzony naturalnie i potoczyście. Wspaniale brzmi Uwertura wielkanocna Rimskiego, ze świetnie rozplanowaną dramaturgią i uroczystą, potężną kulminacją. Płytę wieńczą Tańce połowieckie Borodina (bez chóru), prowadzone wartko, z dobrze podkreśloną rytmiką. Są na pewno bardziej wyraziste niż w nagraniu Beechama!

CD 11
Płyta poświęcona muzyce Georgesa Bizeta. Mamy tu suity z Carmen i z Arlezjanki, w sumie 18 krótkich utworów trwających niecałą godzinę. Uwagę zwraca świetnej jakości dźwięk – choć to nagrania z 1954 roku, to jest to pierwszorzędne stereo z porządnym, głębokim basem. A same interpretacje? Są bombowe – Rodziński prowadzi tę muzykę z werwą, w szybkich tempach, z doskonałym wyczuciem efektu, rewelacyjnie podkreśla też kolorystykę. To świetne interpretacje, których słucha się z wielką przyjemnością. W zasadzie nie ma tam słabych punktów, może oprócz niepotrzebnego skrótu w Farandoli.

CD 12
Krążek otwiera ponownie Czwarta Czajkowskiego, nagrana kilka dni po tej z płyty nr 5. Prawdę mówiąc nie mam pojęcia jaki cel przyświecał nagrywaniu tego samego utworu dwa razy. To wykonanie jest odrobinę inne, ale różnice nie są statystycznie istotne. A jak mnie uczyli: „różnica, która nie robi różnicy nie jest różnicą”. Kolejny utwór na płycie to Szkice kaukaskie Michaiła Ippolitow-Iwanowa, barwna czteroczęściowa suita napisana w 1894 roku. Należący do tego samego pokolenia co Mahler kompozytor spędził 7 lat jako dyrektor konserwatorium w Tbilisi i dyrygent tamtejszej orkiestry. Żywo interesował się lokalną muzyką ludową, a rezultatem była m.in. owa suita, dzieło efektowne, błyskotliwie orkiestrowane (nic dziwnego, w końcu jego twórca był uczniem Nikołaja Rimskiego-Korskowa) pełne egzotycznie brzmiących melodii. Wykonanie Rodzińskiego jest pierwszorzędne. Ostatni utwór na płycie to uwertura do Rusłana i Ludmiły Michaiła Glinki, błędnie opisana na okładce jako utwór Ippolitow-Iwanowa. Dzieło to poprowadzone jest z życiem i wielką energią, orkiestra brzmi znakomicie, także jakość dźwięku jest świetna.

CD 13
Kolejna płyta z rosyjskimi hitami. Tym razem jest to Patetyczna oraz Romeo i Julia Czajkowskiego. Pierwszy z tych utworów prowadzony jest dość szybko, ale bez większego napięcia. Jest bardzo przejrzysty, ale Rodzińskiego chyba bardziej interesowało tu ukazywanie różnych warstw tego muzycznego tortu niż tworzenie z nich poruszającej do głębi opowieści. Są to może surowe słowa, ale skłamałbym twierdząc, że źle się tej interpretacji słucha. Zagrana i nagrana jest świetnie, ale nie jest to ostatnie słowo jeśli chodzi o interpretację tego dzieła. Uwertura (a raczej poemat symfoniczny) wypada już znacznie lepiej. To kwestia lepiej dobranego balansu pomiędzy emocjonalną intensywnością a klarownością brzmienia. Wszystko jest tu na swoim miejscu, tempa są doskonale dobrane, a brzmienie ciepłe i pełne wyrazu. Wzorcowe, przepiękne nagranie!

CD 14
Znowu Strauss, tylko tym razem Johann II. Mamy tu pięć jego walców – Nad pięknym modrym Dunajem, Walc cesarski, Odgłosy wiosny, Róże południaOpowieści Lasku Wiedeńskiego, a na deser uwerturę do Wilhelma Tella Rossiniego. Wszystkie te utwory grane są con amore, z lekkością, wdziękiem i zadziornością. Jeśli chodzi o utwór włoskiego kompozytora – to nie ma lepszej jego interpretacji. Nawet Toscanini nie osiągnął takiego dynamizmu w tym dziele.

CD 15
Krążek z muzyką hiszpańską, a więc ponownie Rodziński w swoim żywiole, w muzyce barwnej i pełnej żaru. Najpierw trzy kompozycje Isaaca Albéniza – Navarra, El corpus en Sevilla w opracowaniu Stokowskiego oraz Triana (dwie ostatnie kompozycje to części Iberii). Wszystkie pełne życia, wrzawy i temperamentu. Wykonanie drugiego z tych dzieł jest bardzo odmienne od interpretacji Stokowskiego – dużo bardziej rytmiczne, szybsze, mniej rozmyte, a bardziej konkretne. Następne dzieło to AndaluzaTańców hiszpańskich Enrique Granadosa – utwór zagrany lekko, rozkołysany, zagrany z uczuciem. Mamy tu też dzieła Manuela de Falli – obie suity z baletu Trójgraniasty kapeluszRytualny taniec ogniaCzarodziejskiej miłości. To są wykonania, w których wszystko jest na swoim miejscu, zagrane mocno, pewnie, zdecydowanie, rytmicznie, czyli tak jak muzyka wymaga. Absolutnie niczego w tych interpretacjach nie brakuje.

CD 16
Na szesnastej z kolei płycie znalazły się najbardziej popularne kompozycje Zoltána Kodálya – Tańce z Galánty, Tańce z Marosszék oraz suita z opery Háry János. W obu tańcach zwraca uwagę wspaniała gra dętych drewnianych, a także świetnie uchwycony szelmowski, buńczuczny, zuchwały, cygański nastrój tej muzyki. Także dźwięk jest absolutnie pierwszorzędny. Słuchając suity ma się ciarki na plecach – tak świetna jest jakość tej interpretacji. Musimy też pamiętać, że chociaż dla nas Kodály jest szacownym klasykiem, to w czasie kiedy Rodziński nagrywał ten album (czyli w 1955 roku) twórca ten żył i miał przed sobą kilkanaście lat życia. Także zarejestrowane tu utwory nie były bardzo stare – powstały pod koniec lat 20. i na początku lat 30. Był to więc ciekawy i niebanalny wybór.

CD 17
Piąta Beethovena – grana szybko, ostro i raczej mało romantycznie. Mało tu retoryki, mało tu rubata, a Rodziński prze do przodu z wielką energią. Dyryguje też z wielką przenikliwością, wyciągając z brzmienia smakowite detale, które wielu innym kapelmistrzom umykają. Więc jest to niby „normalna” Piąta, ale doprawiona w ciekawy sposób, pozwalający posłuchać jej na świeżo. O nagraniu Dziewiątej Dvořáka już kiedyś pisałem (dla przypomnienia link TUTAJ), zdania o nim za bardzo nie zmieniłem. Nadal frapuje mnogością detali, jakie wydobył z brzmienia dyrygent i nadal brzmi dla mnie mocno intelektualnie.

CD 18
Niedokończona Franza Schuberta otwierająca tę płytę jest bardzo dobra, zagrana z troską i precyzją, ale pierwsza część nie rozkręca się do końca. Płynie, jest śpiewna i pełna uczucia, ale można jej zarzucić niedostatek dramatyzmu. Ciekawsze jest ogniwo drugie – pełne ciepła i liryzmu, dobrze zagrane przez drewno. Drugi utwór na płycie to Piąta Szostakowicza. Początek jest znakomity – ostry i dynamiczny, pełen desperacji i ognia, przywodzi na myśl późniejszą interpretacją Kondraszyna. Jednak Rodziński jest jeszcze bardziej selektywny niż Kondraszyn – wydobywa z brzmienia ciekawe detale, które unerwiają narrację. Główna kulminacja jest trochę zbyt pospieszna, ale poza tym tempa dobrane są znakomicie. Także druga część jest szybka i nerwowa, a Rodziński nie zwalnia nawet w środkowym odcinku. Largo wypada przepięknie, co jest zasługą przepięknej, ekspresyjnej gry smyczków. Dyrygent pozwala muzyce płynąć swobodnie, a także uważnie dba o to, aby tempo nie było za wolne i aby napięcie nie opadło. Finał jest znakomity – ognisty i dynamiczny, zawiera jednak niewielki i niepotrzebny skrót pod koniec środkowego odcinka w wolnym tempie (ten sam skrót pojawił się w pierwszym nagraniu Piątej Rodzińskiego z 1942 roku). W sumie – świetna interpretacja! Tym bardziej warto pamiętać o Rodzińskim w kontekście tego utworu Szostakowicza, że jego pierwsze nagranie było trzecim (po tych Mrawińskiego i Stokowskiego), które trafiły na rynek. Rejestracja, którą znajdziemy w tym boxie, była piąta (czwarty był Mitropoulos). Więc po raz kolejny mamy tu dzieło kompozytora współczesnego dyrygentowi.

CD 19
Ostatni krążek zawiera dzieła Césara Francka, nagrane w Wiedniu w 1954 roku z udziałem Orkiestry Opery Wiedeńskiej. Poemat symfoniczny Le Chasseur maudit (Strzelec potępiony) wypada dobrze, a Rodziński prowadzi ten dość mało popularny utwór z werwą, dobrze różnicując poszczególne odcinki pod względem ekspresji. W czasie słuchania Symfonii d-moll staje się jednak jasne, że zespół, którym Rodziński tu kieruje nie jest orkiestrą tej klasy co utworzona przez Beechama RPO. Tyczy się to zwłaszcza sekcji drewna. Dyrygenta muzyka ta chyba niezbyt interesowała. To nie jest tak, że jest z tym wykonaniem coś ewidentnie „nie tak”. Tempa są dobrze dobrane, ale brak tu tej staranności i zaangażowania, co jest odczuwalne choćby w sposobie budowania kulminacji, które są pospieszne i niedograne. Najlepszy jest finał, który jest szybki, dynamiczny, pełen napięcia. Niczego w nim nie brakuje.

A więc perełki? Nie. To nie są żadne perełki, to są wielkie, dorodne perliska. To nagrania, które oddają sprawiedliwość talentowi Rodzińskiego. Dobitnie pokazują, że był repertuarowym obywatelem świata, artystą, który znakomicie odnajdował się w rozległym repertuarze. Dźwięk jest generalnie dobry, choć czasem chciałoby się usłyszeć mocniej podkreślony rejestr basowy, bywa też momentami dość suchy i mało przestrzenny. Szkoda także, że w wydawnictwie nie znalazły się koncerty instrumentalne, jak choćby koncerty skrzypcowe Brahmsa i Czajkowskiego z Enricą Morini, nagrane z RPO w 1957 roku, Koncert klarnetowy Mozarta zarejestrowany w Wiedniu z Leopoldem Wlachem czy nagrania z Paulem Badura-Skodą. Są wśród nich Wariacje symfoniczne Francka i Koncert fortepianowy Rimskiego-Korsakowa (gratka!) z RPO, a także nagrane w Wiedniu koncerty Chopina. Trzeba ich szukać w jakichś osobnych albumach, a szkoda. Widzę zresztą że jest to często stosowana polityka odnośnie boxów z nagraniami dyrygentów – ich nagrania z solistami są pomijane. Bardzo mocno kuleje strona edytorska wydawnictwa – w pudełku otrzymujemy tylko i wyłącznie płyty umieszczone w papierowych kopertach. Nie ma tu żadnej książeczki, która by wyjaśniała, kim Rodziński był i na jakim etapie jego kariery te nagrania powstały. Szkoda, bo nie jest to przecież wcale takie oczywiste. To nie są historyczne ciekawostki. To nagrania, których po kilkudziesięciu latach od momentu powstania nadal można słuchać z wielką przyjemnością i satysfakcją, rozkoszując się ich wysokim poziomem. To wspaniałe świadectwo kunsztu Rodzińskiego. Mam nadzieję, że doczekamy się także wydania nagrań tego dyrygenta z Cleveland, z NBC czy nagrań live, wśród których znajduje się choćby IX Symfonia Beethovena, Ósma Szostakowicza, Stabat Mater Szymanowskiego czy Pieśń o ziemi Mahlera, a także nagrania koncertów z wybitnymi solistami – Trzeci Rachmaninowa z Horowitzem, Drugi Brahmsa z Rubinsteinem, Drugi Szymanowskiego z Szeryngiem czy, last but not least, Symfonia koncertująca Szymanowskiego z Rubinsteinem i Nowojorczykami. Krążą te nagrania po youtubie czy po sklepach, gdzie osiągają zawrotne i niekiedy naprawdę chore ceny. Cieszmy się więc tym, co jest na rynku, tym bardziej że poszczególne albumy z nagrań Rodzińskiego dla firmy Westminster (czyli te wydane przez Scribendum) też krążą w drugim obiegu osiągając wysokie ceny. Jak ktoś jeszcze tego boxu nie ma – to gorąco polecam jego nabycie – póki jest dostępny!

 

The Art of Artur Rodziński

Scribendum

 

 

 

 

Zrealizowano w ramach stypendium Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego

2 thoughts on “The Art of Artur Rodziński

  1. Witam. Po 2 wykonania Ósmej Szostakowicza, IX Beethovena znajdzie Pan na 78experience.com. Jest tam też Symfonia koncertująca Szymanowskiego z Rubinsteinem i wiele innych rarytasów, np. nagrań radiowych z 1937 r. czy nagrań testowych.

    1. Dzień dobry, dziękuję za komentarz! Znam tę stronę i bardzo dobrze że jest, ale uważam, że takie materiały powinny też trafiać na płyty CD.

Skomentuj Oskar Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.