III Symfonia Gustava Mahlera – część czwarta

Wszystkich zainteresowanych brzmieniem legendarnej amsterdamskiej Concertgebouw wypada odesłać do pierwszego nagrania Bernarda Haitinka z 1966 roku. Holenderski dyrygent znany był z lojalności w stosunku do intencji kompozytora, którego dzieła wykonywał, i to właśnie mocno rzuca się w uszy w tej interpretacji. Jakość wykonania także jest pierwszorzędna, cały czas słuchać też bardzo przestrzenną akustykę amsterdamskiej Concertgebouw. Początek Symfonii jest imponujący jeśli chodzi o jakość gry instrumentów dętych blaszanych. Zwraca uwagę świetne solo puzonu – lekko chrapliwe, rozwibrowane, jednym słowem – szalenie charakterne:

Haitink prowadzi całe pierwsze ogniwo w wartkim tempie, co jest dobrą decyzją. Z tego powodu marsz wiosny wypada znakomicie, grany jest z werwą i animuszem. W odcinku tym zwracają także uwagę  wtrącenia trąbek, które grane są w nieco innym rytmie niż w innych nagraniach. Może to spuścizna Mengelberga? Posłuchajcie:

Bardzo pozytywne wrażenie robi także przejrzystość brzmienia amsterdamskiej orkiestry. Wszystko jest tu bardzo naturalne, nic nie jest przeforsowane czy przeinterpretowane. To wielka zaleta pierwszej części w interpretacji Haitinka.

Naturalność cechuje także interpretację drugiej części, która jest o tyle ciekawa że Haitink bardzo umiejętnie wydobył także środkowe głosy, które wielu innym dyrygentom umykają:

Dzięki temu prostemu zabiegowi to idylliczne ogniwo staje się jeszcze bogatsze i ciekawsze w brzmieniu.

Także trzecia część jest znakomita, prowadzona w świetnie dobranym tempie. Zamiast rogu pocztowego zza kulis rozbrzmiewa tutaj trąbka. Także to ogniwo usłyszymy wielowarstwowo – doskonale słyszalne są także rozmaite drobne, drugorzędne detale:

Haitink umie wydobyć z tego ogniwa także humor. Chwała mu za to!

Maureen Forrester śpiewa w czwartym ogniwie pięknie, bez afektacji. Haitink prowadzi je w wartkim tempie, wydobywając z brzmienia moc nieoczywistych detali w rodzaju falowania smyczków w tle:

Atencja do wydobywania naturalnie brzmiących, organicznie wplecionych w narrację detali stanowi o wielkiej klasie wykonania Haitinka.

Ujmująco naturalne jest także ogniwo piąte, które co prawda prowadzone jest dość szybko, ale wszystko jest tu na swoim miejscu – każda zmiana tempa, dynamiki czy ekspresji. Chór żeński nieco przykrywa chór dziecięcy, co wpływa na barwę.

Adagio jest intensywne, emocjonalne i naturalne, przejrzyste pod względem brzmienia, z doskonale brzmiącymi, świetnie kontrolowanymi kulminacjami. Wszystko prowadzi do pełnego blasku zakończenia, które jest prawdziwą wisienką na szczycie pysznego amsterdamskiego tortu:

To jedna z wielkich Trzecich. Spotyka się tu wiele elementów trudnej układanki – mamy świetną orkiestrę w szczytowej formie, kapitalną, przestrzenną akustykę, świetną solistkę i, last but not least, inteligentnego i skromnego dyrygenta, który umiał poprowadzić całość konsekwentnie, z wyczuciem i poszanowaniem intencji twórcy.

Bernard Haitink, Maureen Forrester, Concertgebouw, Groot Omroepkoor, Sint Willibrord Kinderkoor, 1966, I – 32:15, II – 10:21, III – 16:53, IV – 8:43, V – 4:08, VI – 22:04 [94:36], Philips

 

 

 

Z kolejnych sześciu (!!!) nagrań Haitinka wybrałem to zarejestrowane live z Chicago Symphony Orchestra w 2006 roku. Zdecydowałem się na nie przede wszystkim z powodu sekcji dętej blaszanej, z której słynie ta orkiestra. A jak wiadomo Trzecia Mahlera właśnie blachą stoi. Początek jest powolny, masywny i potężny. Jakość gry całej orkiestry, ze szczególnym uwzględnieniem blachy jest rzeczywiście imponująca:

Dyrygent wydobywa z brzmienia takie detale jak partia tuby, co wcale nie jest takie oczywiste:

Niestety, odbywa się to kosztem napięcia i energii. Na pewno nie jest to wersja dla tych, którzy w muzyce Mahlera szukają adrenaliny i szybkich temp. Podejście Haitinka ma też swoje plusy – jak choćby umiejętność stworzenia odpowiedniego nastroju w każdej z sekcji. Marsz wiosny płynie niespiesznie, także tutaj sekcja blachy robi znakomite wrażenie.

Wiele tu także odcinków ujmujących subtelnością i delikatnością. Niestety, wielki marsz jest grany nieco za wolno, przez co traci impet, choć technicznie rzecz biorąc wykonany jest wybornie i przejrzyście. Także zakończenie grane jest dość powoli, ale nie sposób odmówić mu majestatyczności:

Drugie ogniwo grane jest dość powoli i może jest przez to mało zwiewne i taneczne, ale nie można odmówić Haitinkowi wyczucia w wydobywaniu z brzmienia rozmaitych smakowitych detali w rodzaju brzmienia harf:

Czy wyjątkowo tu donośnych dźwięków rózg:

Część trzecia rozpoczyna się dość powoli i nieśmiało. Ten stan rzeczy niestety nie zmienia się, co sprawia, że ogniwo to, chociaż zagrane przepięknie i bardzo przejrzyście, traci na impecie, nie brzmi też zbyt rustykalnie.

Ale zakończenia słucha się nadspodziewanie miło, prowadzone jest z energią, w dobrym tempie. Może Haitink w końcu się obudził?

Śpiew Michelle DeYoung w piątej części sprawia korzystne wrażenie, ale CSO nie brzmi w tym nagraniu tak przejrzyście jak Concertgebouw w nagraniu z lat 60.

Jednak część piąta wypada lepiej, gdyż tym razem chór żeński nie przykrywa brzmieniem dziecięcego. Jest tu zarówno niewinność jak i przejrzystość brzmienia.

Finałowa część wolna nie rozczarowuje, grana jest miękko i ekspresyjnie, w tempie dość powolnym. Są tu jednak momenty piękne i głęboko poruszające:

Mając do wyboru dwie wersje Haitinka bez wahania wskazałbym na tę starszą jako na bardziej interesującą. Ta nowsza, chociaż znakomicie zagrana, nie jest tak świeża, pozbawiona jest też większego napięcia.

Bernard Haitink, Michelle DeYoung, Chicago Symphony Orchestra, Chicago Symphony Chorus, Chicago Childrenís Choir, 2006, I – 35:14, II – 9:54, III – 18:06, IV – 9:54, V – 4:16, VI – 24:37 [101:19], CSO Resound

Swoją pierwszą, studyjną Trzecią włoski maestro Claudio Abbado zarejestrował w 1980 roku z Wiener Philharmoniker. Nagrania dzieł austriackiego kompozytora, które rejestrował wówczas ten dyrygent, były często zbyt ładne, zbyt wymuskane, niedostatecznie dobitne. Jak jest z Trzecią? Tak samo. Muzyka Mahlera nie jest krainą łagodności, dlatego też trudno się z takim podejście zgodzić. Jakość dźwięku jest bardzo dobra, gra Wiedeńczyków znakomita, ale nie ma w tym nagraniu ostrości i bezkompromisowości, jakich ta muzyka potrzebuje. Jednak są tu szczegóły, które w miły sposób pieszczą ucho, jak choćby tak często ignorowane przez dyrygentów glissanda puzonów:

Trochę bardziej sugestywnie wypada marsz wiosenny, jednak nawet tutaj, pomimo znakomitej gry orkiestry, nie ma tej intensywności i celowej szpetoty brzmienia, które tyle wyrazu dodają innym wykonaniom. Słucha się jednak tego nagrania z przyjemnością i pewną satysfakcją, chociaż nie jest to bez wątpienia ostatnie słowo jeśli chodzi o interpretację tego utworu. Środkowy wielki marsz jest bardzo satysfakcjonujący, a wszystkie sekcje orkiestry pokazują na co je stać:

Niestety, zakończenie nie brzmi zbyt imponująco.

Delikatne i liryczne podejście włoskiego dyrygenta znacznie lepiej sprawdza się w menuecie, który jest lekki i przejrzysty.

Niestety, trzecia część, pomimo urody i wytworności brzmienia nie zapada w pamięć. To taki luksusowy Mahler, pozbawiony kantów i ostrości brzmienia. Tak brzmi ostatnia w tym ogniwie kulminacja:

Jessye Norman śpiewa delikatnie i naturalnie. Akompaniament w wykonaniu Abbada jest blady i bezbarwny.

Liryczna, łagodna i sielska aż do przesady jest też część piąta. Kulminacja jest pozbawiona mocy:

Chciałbym móc powiedzieć coś dobrego o interpretacji Adagia, ale niestety – jest mdłe i rozczarowujące.

Przeliryzowana, pozbawiona bardziej charakterystycznych elementów interpretacja Abbada nudzi i rozczarowuje. Świetna gra orkiestry i znakomity dźwięk nie są w stanie przykryć faktu, że nie miał on jeszcze nic ciekawego do powiedzenia w tej muzyce.

Claudio Abbado, Jessye Norman, Wiener Philharmoniker, Konzertvereinigung Wiener Staatsopernchor, Wiener Sängerknaben, 1980,  I – 34:17, II – 9:29, III – 16:57, IV – 10:43, V- 4:30, VI – 26:38 [102:34], Deutsche Grammophon

 

Drugie nagranie włoskiego dyrygenta zostało zarejestrowane w Londynie w październiku 1999 roku. Abbado poprowadził w nim swoją ówczesną orkiestrę, Berliner Philharmoniker, która gra tu dla niego i dla publiczności rewelacyjnie. Początek pierwszej części jest przestrzenny, raczej powolny, mroczny. Podobnie jak w poprzednim nagraniu dyrygent wydobywa z brzmienia efektowne glissanda puzonów. Owa wspomniana już przed chwilą przestrzenność brzmienia sprawia, że kulminacje są naturalne, a dźwięk ma wokół sobie odpowiednio dużo powietrza:

Marsz wiosny z początku grany jest dość cicho i nieśmiało, potem jednak potężnieje i nabiera rumieńców. Środkowa bitwa jest zrobiona świetnie, chociaż nie jest to jednak ostatnie słowo jeśli chodzi o siłę, rozmach i szpetotę tej muzyki:

Abbado to Abbado i raczej interpretacji ekstremalnej nie należy się po nim spodziewać. Zakończenie jest wyjątkowo skromne.

Menuet jest za to przepięknie zagrany i poprowadzony, pełen życia, wytworny i elegancki.

Trzecia część jest dobrze zbalansowana, wiele w niej humoru, a solówki drewna prezentują się znakomicie:

Solo rogu pocztowego za sceną jest odrobinę bezbarwne, ale odcinki utrzymane w szybkim tempie są bardzo sugestywnie zaprezentowane.

Anna Larsson prezentuje się wybornie, śpiewa delikatnie i z wyczuciem, znakomicie budując tajemniczą atmosferę. Abbado przeszedł do klubu fanów portamenta w partii oboju i rożka, ale na szczęście berlińscy muzycy byli w stanie wykonać ten fragment ze smakiem:

Chóry w piątej części są dość oddalone. Larsson także tutaj śpiewa pięknie, świetnie brzmią także wiolonczele i krótkie wtrącenia oboju:

Abbado bardzo dobrze buduje też kulminację w tym ogniwie.

Adagio jest ekspresyjne i pełne ognia. Berlińczycy grają je elokwentnie i z pasją, a to w przypadku tej muzyki trafne połączenie. Naprawdę znakomite są plastyczne, pięknie zbudowane kulminacje:

To na pewno bardzo dobra Trzecia, jednak jest bardziej klasyczna niż romantyczna. Nie ma tu nic, co byłoby „nie tak”, ale też raczej nie ma tutaj rzeczy nowych, które by wstrząsnęły czy rzuciły na ten utwór nowe światło. Wyjątkiem jest naprawdę znakomita szósta część, jedna z najlepszych, jakie można usłyszeć. Trzeba też wspomnieć, że płyta jest bardzo cicho nagrana.

Claudio Abbado, Anna Larsson, Berliner Philharmoniker, London Symphony Chorus, City of Birmingham Symphony Youth Chorus, 1999, I – 33:18, II – 9:01, III – 16:19, IV – 9:08, V – 4:18, VI – 21:59 [94:03], Deutsche Grammophon

 

 

 

Kolejny włoski dyrygent, który zarejestrował Trzecią, to Giuseppe Sinopoli. Lubię sposób, w jaki ten utwór zaczyna się w jego interpretacji. Powolne tempo, gęste, smoliste, masywne brzmienie orkiestry, a do tego wyraźnie słyszalne uderzenia tam-tamu, stwarzające atmosferę niesamowitości i grozy:

Kapitalnie wypadają później ostre podjazdy wiolonczel i kontrabasów:

Kapitalnie brzmi też blacha, a drewno wcale nie jest gorsze. Zachwyca barwność brzmienia orkiestry, świetnie wypadają też tremolanda smyczków w pierwszym pojawieniu się marsza wiosny. Właściwy marsz jest dynamiczny, grany z werwą:

Sinopoli potrafi być bardzo ostry, zdecydowany, a kiedy trzeba także wulgarny. Barwność i jednocześnie szpetota brzmienia smyczków grających sul ponticello jest zachwycająca:

W zakończeniu pierwszej części wielkie wrażenie robi rozmach gry całej orkiestry:

Menuet jest niespieszny, niemal leniwy, ale także zachwycająco barwny. Główny materiał jest doskonale skontrastowany z szybszymi środkowymi odcinkami:

W trzeciej części fascynują umiejętnie dawkowane kontrasty. Zwróćcie uwagę jak zmienia się barwa brzmienia orkiestry w momencie przejścia od polki do nawoływania trąbki pocztyliona. Świetny klarnet!

Znakomite, drapieżne i agresywne jest zakończenie:

Czwartą część prowadzi Sinopoli bardzo powoli, ale brzmienie Philharmonia Orchestra jest ciemne, gęste, mroczne, a jednocześnie także barwne, co w ogólnym rozrachunku sprawia bardzo korzystne wrażenie. Chciałbym to samo powiedzieć o śpiewie Hanny Schwarz, jednak niestety jest on momentami mocno egzaltowany, a śpiewaczka przykłada nadmierną wagę, aby wycedzić każde słowo. Jest to strasznie zmanierowane. Słychać tu jednak wyraźnie także z trudem artykułujący swoją trudną, poprowadzoną w niskim rejestrze partię, flet piccolo:

W piątej części zwraca uwagę gra barwą i tempem w momencie, w którym w tekście mowa o złamaniu dziesięciu przykazań. Świetnie zbudowana jest także następująca potem kulminacja:

Wspaniale intensywne i żarliwe jest finałowe Adagio, które wieńczy triumfalne, przepięknie zrealizowane tutti.

Sinopoli uchodzi za kontrowersyjnego dyrygenta, ale jego Trzecia jest absolutnie wspaniała, tak pod względem konsekwentnie przeprowadzonej koncepcji dyrygenta, zgodnej z literą i duchem partytury, jak i pod względem realizacji tejże wizji przez orkiestrę, a także pod względem jakości dźwięku.

Giuseppe Sinopoli, Hanna Schwarz, Philharmonia Orchestra, Philharmonia Chorus, New London Children’s Choir, 1994, I – 32:22, II – 10:41, III – 18:23, IV – 11:06, V – 4:03, VI – 22:56 [99:31], Deutsche Grammophon 

 

Zubin Mehta nie jest uznawany za speca od symfonii Mahlera. Jednak zarówno jego świetne nagranie Drugiej, o którym już tutaj pisałem, jak i wciąż żywa pamięć o Trzeciej, którą Maestro wykonał we wrześniu 2019 roku w ramach festiwalu Wratislavia Cantans, sprawiły, że zdecydowałem się włączyć do przewodnika także jego nagranie. Mehta nagrał ten utwór aż sześć razy (!!!), ja jednak zdecydowałem się na napisanie o pierwszej z tych realizacji, studyjnej wersji z 1978 roku, w której dyrygent poprowadził Los Angeles Philharmonic Orchestra. Początek jest bardzo masywy, grany dźwiękiem ciemnym i gęstym, co świetnie pasuje do charakteru muzyki. Także uderzenia bębna basowego są znakomicie zarejestrowane:

Dużo tu napięcia i suspensu, a kolejne wejścia wiolonczel i kontrabasów zaskakują słuchającego monumentalizmem, tempo bowiem jest konsekwentnie bardzo powolne. Mehta jednak bardzo pilnuje, aby nie przesadzić i nie zejść do poziomu Adlera. Marsz wiosny jest znakomicie skontrastowany – szybki i jasny w brzmieniu. Także solo puzonu jest znakomite, bardzo wyraziste i charakterne, nie rozczarowuje też sekcja perkusji:

Marsz wiosny jest gwałtowny, dynamiczny i plastyczny, czyli dokładnie taki jak trzeba:

Mehta naprawdę daje tu swojej orkiestrze pograć! Także smyczki grające sul ponticello wypadają świetnie, grają barwnie i charakternie. Dynamizm tej interpretacji robi wielkie wrażenie:

Świetne, bardzo dynamiczne zakończenie:

Menuet mocno kontrastuje z pierwszą częścią – jest idealnie nonszalancki, wyluzowany, nie za wolny i nie za szybki. Brzmienie smyczków jest jędrne i ciepłe:

Żywość i charakterność brzmienia orkiestry jest zachwycająca, Mehta prowadzi tę muzykę bardzo wielopłaszczyznowo, umiejętnie wydobywając środkowe głosy, co bardzo wzbogaca brzmienie:

Także trzecia część jest znakomicie, charyzmatycznie prowadzona, bardzo żywa, wyrazista, pełna energii i humoru. Świetna gra blachy!

Dźwięk trąbki pocztowej jest znakomicie oddalony od głównej orkiestry:

Zakończenie też nie rozczarowuje.

Maureen Forrester była jedną z najlepszych wykonawczyń utworów Mahlera ubiegłego wieku, a jej interpretacja czwartej części tylko tę opinię potwierdza. Wszystko jest tu na swoim miejscu, naturalne, ekspresyjne i spontaniczne:

Z powodu śpiewu Forrester bardzo atrakcyjne i poruszające jest wykonanie części piątej. Posłuchajcie też ciepłego brzmienia wiolonczel i cichego (pomimo że w partyturze jest forte!), ale pełnego napięcia wejścia chóru:

Adagio jest plastyczne i ekspresyjne, grane i dyrygowane con amore. Ciepłe brzmienie smyczków idealnie pasuje do tej muzyki, a przepiękne są też chorały blachy.

Znakomicie zagrana i nagrana wersja, lekka i bezpretensjonalna, w której czuć wielką radość muzykowania. Udział Forrester liczy się jako ogromny plus!

Zubin Mehta, Maureen Forrester, Los Angeles Philharmonic Orchestra, Los Angeles Master Chorale, California Boys’ Chorus, 1978, I – 33:07, II – 10:21, III – 16:40, IV – 9:37, V – 3:58, VI – 23:16 [96:59], Decca

 

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Podoba Ci się to co robię? Chcesz wesprzeć moją pracę? Odwiedź profil Klasycznej płytoteki w serwisie Patronie.pl

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.