Witold Małcużyński i recital na Wawelu (1959)

Polskie Radio Chopin przygotowało dla odbiorców prawdziwą bombę: nowy cykl wydawniczy zatytułowany From the Polish Radio Archives. Rzecz o tyle atrakcyjna, że archiwa Polskiego Radia są przebogate i zawierają nagrania najwybitniejszych artystów, którzy w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat odwiedzili Polskę. Koncertowali u nas przecież i Copland, Markevitch, Strawiński czy Stokowski, a ich nagrania po dzień dzisiejszy leżą sobie spokojnie w archiwach i nie ma za bardzo szans, aby ich posłuchać. Dobrze więc się dzieje, że komuś chce się to zmienić.

Na pierwszy ogień poszedł jednak recital Witolda Małcużyńskiego z dziełami Fryderyka Chopina, nagrany na Wawelu w lutym 1959 roku. Okazja była uroczysta, chodziło bowiem o uświetnienie zwrotu pamiątek narodowych (m.in Szczerbca, Kazań Świętokrzyskich czy rękopisów Chopina), ewakuowanych w 1939 roku do Kanady po wybuchu wojny. Ponieważ w sprawę zaangażował się osobiście właśnie Małcużyński i dzięki jego staraniom udało się przeprowadzić zwrot w miarę sprawnie – to właśnie on dostąpił zaszczytu zagrania recitalu. Wystąpił też wtedy w Polsce po raz pierwszy od lat 30., uczył się więc niejako na nowo ojczyzny, w której nie gościł od kilku ładnych lat.

Dramaturgia występu była starannie przemyślana i złożyła się na emocjonalnie spójną i logiczną całość. Małcużyński zaczął od ponurego Poloneza c-moll, przeszedł do zagranego nadspodziewanie burzliwie Nokturnu c-moll. Następnie przedstawił Balladę F-dur, którą również wykonał z porywającą mocą, ale i wyczuciem w delikatniejszych momentach. Przesilenie – tak nastroju, jak jakości gry, przychodzi w Sonacie b-moll. Początek pierwszej części jest tajemniczy i ponury, ale to co Małcużyński robi później zdecydowanie odbiega od tego, do czego przyzwyczaili nas inni pianiści. Zarówno tu, jak i w Scherzo Małcużyński gra momentami tak szybko i z takim dramatyzmem, że balansuje nie tylko na granicy swoich możliwości (bo sąsiedzi obrywają tu czasem solidnie), ale też i na granicy wytrzymałości samej muzyki, która momentami z trudem przyjmuje tak wielką dawkę dzikiej energii. Nie jest to zrobione perfekcyjnie i daleko tej grze do wypieszczonych, wystudiowanych (i fałszywych) interpretacji, które można usłyszeć na albumach studyjnych. Marsz jest przejmujący i gwałtowny, ale trio zagrane jest pięknie i poetycko.

Z Sonatą kontrastują mocno czarująco wykonane, łagodnie rozkołysane mazurki, które wnoszą do gry artysty element odprężenia. Piękny jest zwłaszcza łagodny i jakby lekko niezdecydowany początek Mazurka b-moll. Grande Valse Brillante zagrany jest z blaskiem, rozmach i energia cechują zaś interpretację Scherza b-moll. Całość wieńczy triumfalny Polonez As-dur, zagrany przez pianistę może nie najdokładniej, ale za to z pełnym przekonaniem i z mocą, na najwyższych możliwych obrotach. Przed nim Małcużyński zagrał także Nokturn Fis-dur op. 15 nr 2 i Walc cis-moll op 64 nr 2, które jednak nie zmieściły się na płycie i są (albo będą) do posłuchania na stronie internetowej Radia Chopin.

Jakość dźwięku nie jest, rzecz jasna, rewelacyjna, chociaż trzeba przyznać, że przy odnawianiu tego nagrania zrobiono kawał świetnej rekonstrukcyjnej i detektywistycznej roboty, szczegółowo opisanej w dołączonej do wydawnictwa książeczce. A gra Małcużyńskiego? Zawiera elementy zaskakujące, jest żywa i spontaniczna, chociaż nie perfekcyjna. Czy za ten stan rzeczy odpowiadało silne przeziębienie artysty (lekarza namawiali go nawet na przełożenie recitalu, ale nie posłuchał), czy też przejęcie się chwilą – tego już nie dojdziemy. Ważne, że pozostała rejestracja gorąca, autentyczna i oddająca emocje chwili. Świetna płyta, którą trzeba poznać!

 

Witold Małcużyński, The Legendary Wawel Castle Recital, Cracow 1959

Fryderyk Chopin
Polonez c-moll op. 40 nr 2
Nokturn c-moll op. 48 nr 1
Ballada F-dur op. 38
Sonata b-moll op. 35
Mazurek gis-moll op. 33 nr 1
Mazurek cis-moll op. 30 nr 4
Mazurek a-moll op. 68 nr 2
Mazurek a-moll op. 67 nr 4
Mazurek C-dur op. 24 nr 2
Mazurek b-moll op. 24 nr 4
Walc Es-dur op. 18
Scherzo b-moll op. 31
Polonez As-dur op. 53

Witold Małcużyński – fortepian

Polskie Radio

3 thoughts on “Witold Małcużyński i recital na Wawelu (1959)

    1. Po prostu się nie zmieściły. Nawet bez nich na krążku jest już równo 80 minut muzyki…

      1. No tak, mam ten recital nagrany z radia i mam te 2 utwory, ale nie mam Scherza b-moll i to trwa 77 minut.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.