Znakomitych artystów: niemieckiego skrzypka Augustina Hadelicha i włoskiego pianistę Francesca Piemontesiego, miałem już okazję słuchać oddzielnie, a każdy z nich zrobił na mnie wielkie wrażenie. Pierwszy ze względu na świeżą i pełną polotu interpretację Koncertu a-moll Dvořáka (pisałem o tym TUTAJ), drugi przez wzgląd na liryczne, koronkowe wykonanie IV Koncertu Beethovena (relację znajdziecie TUTAJ). Pomysł estradowego spotkania obu artystów wydał mi się intrygujący. Nie tylko zresztą mnie – katowicka publiczność zgłosiła tak wielkie zainteresowanie wydarzeniem, że trzeba było przenieść je z sali kameralnej do sali głównej NOSPR. Artyści opracowali program z wielkim pietyzmem, znalazło się w nim bowiem miejsce zarówno dla muzyki dawnej, romantyków, impresjonistów, a także dla jednego przedstawiciela muzycznej współczesności. Program zdominowała jednak muzyka francuska.
Ale po kolei! Koncert rozpoczęło wykonanie Récit du chant de l’hymne précédent Nicolasa de Grigny’ego, kompozytora epoki baroku, organisty katedry w Reims, wykonana tutaj w opracowaniu Piemontesiego. Sonata skrzypcowa Claude’a Debussy’ego z 1917 roku to już kompletnie odmienny świat dźwięków i zupełnie inne podejście do materii, późne dzieło artysty zmagającego się z chorobą nowotworową i głęboko przeżywającego dramat I wojny światowej. Obaj artyści pokazali tu wielką wrażliwość na barwę i wyrafinowanie w zakresie dynamiki. Rzadko zdarza mi się, żebym zaraz na początku utworu miał ciarki na plecach, a im udało się wytworzyć taki nastój, że pojawiły się w zasadzie od razu. Było to niezwykłe doświadczenie!
Wykonaniem La Boucon (to nazwisko XVIII-wiecznej wirtuozki klawesynu) z II Koncertu G-dur ze zbioru Pièces de clavecin en concert Jeana-Philippa Rameau wróciliśmy na chwilę do epoki baroku. Pierwszą część zwieńczyło dzieło Francisa Poulenka – napisana na początku lat 40. XX wieku Sonata skrzypcowa, zadedykowana pamięci zamordowanego w 1936 roku przez nacjonalistyczną bojówkę hiszpańskiego poety Federico Garcii Lorki. Jeśli ktoś zna tego kompozytora z lekkich i beztroskich dzieł w rodzaju Sinfonietty czy Glorii, to ostrość i dramatyzm tej sonaty słusznie mogą wydawać się mocno zaskakujące. Tym bardziej, że twórca ten za muzyką skrzypcową nie przepadał, zdecydowanie wyżej ceniąc instrumenty dęte drewniane. Wspomniane już przeze mnie cechy łączą się jednak w udany sposób z odcinkami niezwykle delikatnymi i lirycznymi, brzmiącymi już zdecydowanie Poulenkowsko. Wykonanie było świetne, a panowie w znakomity sposób stworzyli skupioną atmosferę, a zakończenie ostatniego ogniwa, Presto tragico, wbijało w fotel. Generalnie więc w pierwszej części koncertu utwory starofrancuskie były względnie mało interesujące (choć ich wykonaniom nic nie można było zarzucić), podczas gdy interpretacje sonat były rewelacyjne.
Drugą część koncertu rozpoczął akcent węgierski – Tre pezzi per violino e pianoforte György Kurtága, twórcy, który 19 lutego obchodzić będzie 99. urodziny. Był to w sumie najmniej interesujący utwór w programie koncertu. Miałki i ubogi pod względem treści, nie zrobił większego wrażenia. Mniejszego zresztą też nie. Prawdę mówiąc w ogóle go nie zrobił.
Wreszcie, last but not least, klasyka epoki romantyzmu, czyli Sonata A-dur Césara Francka. Tutaj wystarczy powiedzieć krótko – była to wspaniała, pełnokrwista interpretacja, wykonana na jednym oddechu, z niezwykłą koncentracją i energią. Artyści grali wszystkie ogniwa prawie że attacca. Przerwy pomiędzy nimi były bardzo krótkie, ale, co ważniejsze – nie tylko nikt nie wyrwał się z oklaskami, ale też nikt nawet nie kaszlnął czy nie odchrząknął. Mało kto potrafi w ten sposób zahipnotyzować publiczność!
Jak najkrócej i najdobitniej podsumować grę obojga artystów?
Piękno tonu, wyobraźnia, wyczucie, fenomenalna technika, wszechstronność, czystość intonacji (to ostatnie u Hadelicha). Poziom prawdziwie bajeczny, rewelacja! Dobrze wyczuła te jakości publiczność, a artystów przyjmowano z gorącym entuzjazmem.
foto. Grzesiek Mart doc
Podoba Ci się to co robię? Chcesz wesprzeć moją pracę? Odwiedź profil Klasycznej płytoteki w serwisie Patronie.pl