Ian Bostridge & Piotr Anderszewski na festiwalu Opera Rara

Są takie współprace artystyczne, które zwracają uwagę i budzą wielkie, zupełnie zrozumiałe zainteresowanie. Tak też było w przypadku tegorocznej edycji festiwalu Opera Rara, którą wspólnymi siłami otworzyli w niedzielę Ian Bostridge i Piotr Anderszewski. Panowie kilka dni temu wystąpili w Paryżu i, co warto zaznaczyć, był to ich pierwszy wspólny występ. Są silnymi indywidualnościami, mają też wyrobione nazwiska, rozpoznawalne właściwie na całym świecie. Okazja była więc bez wątpienia wyjątkowa i godna uwagi.

Artyści rozpoczęli występ od cyklu Liederkreis Roberta Schumanna, ale… organizatorzy zapomnieli poinformować odbiorców, o który z dwóch zatytułowanych w ten sposób cyklów chodzi – czy o ten op. 24 do tekstów Heinricha Heinego czy o op. 39 do słów Josepha von Eichendorffa? Dość poważne przeoczenie (a szukałem tej informacji zarówno na stronie festiwalu jak i w SM). Jednak już pierwsze dźwięki rozwiały wątpliwości – był to cykl op. 24, co miało sens w kontekście drugiej części wieczoru (o czym za chwilę). Oczywiście Bostridge to artysta o szalenie specyficznej manierze wykonawczej – można ją akceptować lub nie. W repertuarze pieśniowym podkreślanie i interpretowanie znaczenia każdego słowa jest całkowicie na miejscu i sprawia, że wykonanie jest zajmujące i ciekawe. Tak też było i tym razem, a dziewięć pieśni, składających się na ten cykl zostało wykonanych z wielką maestrią. Anderszewski partnerował z wyczuciem, umiejętnie współtworząc opowieść snutą w głównej mierze przez Bostridge’a.
Po zakończeniu cyklu Schumanna śpiewak opuścił estradę, a pianista zasiadł do swojego instrumentu i wykonał cykl Bagatel Béli Bartóka. Pisałem już o jego interpretacji tych miniatur po recitalu w Wiedniu (link TUTAJ) i po wysłuchaniu jego najnowszego albumu (zainteresowanych odsyłam TUTAJ). Niewiele mam do dodania w temacie wykonań artysty. Moim zdaniem jego interpretacje tego repertuaru są wybitne. Basta.

Po przerwie zabrzmiał drugi cykl Schumanna do słów Heinego, a mianowicie Dichterliebe (Miłość poety). Tym, co bardzo podobało mi się w interpretacji Bostridge’a i Anderszewskiego było całościowe myślenie formą. Pieśni były wykonane na jednym oddechu, a niektóre ogniwa były grane i śpiewane attacca. Już pierwsza część, arcydelikatne i koronkowe Im wunderschönen Monat Mai, było zaśpiewane z wielką subtelnością i wyczuciem, a potem było już tylko lepiej. Z jednym zastrzeżeniem – kiedy Bostridge przechodził do wysokiego rejestru w głośnej dynamice, jego głos stawał się momentami nieprzyjemnie matowy i krzykliwy. Ale była to niewielka niedogodność, która nie przeszkadzała w odbiorze i jedynie wzmagała ekspresję. Na bis artyści wykonali An die Musik Franza Schuberta. Ich współpracę oceniam bardzo pozytywnie. Czy będzie z tego płyta? Na razie trudno powiedzieć, ale wcale bym się za nią nie obraził.

Zagadką natomiast była dla mnie (a przypuszczam że nie tylko dla mnie) frekwencja na tym koncercie. Inauguracja ważnego festiwalu, pierwsze w Polsce estradowe spotkanie dwóch wybitnych artystów, a na sali pustki. Trudno mi osądzić, co zawiodło – publiczność czy promocja, ale było to po prostu przykre. Szkoda że nie pomyślano też o wyświetlaniu tekstów pieśni. W wielu miejscach jest to już standard, który wydatnie pomaga w śledzeniu narracji.

 

foto. Klaudyna Schubert

Postaw mi kawę na buycoffee.to

 

Podoba Ci się to co robię? Chcesz wesprzeć moją pracę? Odwiedź profil Klasycznej płytoteki w serwisie Patronie.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.