Evgeny Kissin na Rubinstein Piano Festival w Łodzi

Evgeny Kissin pojawia się u nas rzadko. O ile się orientuję poprzednio grał w Polsce w 2010 roku, nic więc dziwnego że dwa recitale, które zagrał teraz (22 października w Warszawie i 26 października w Łodzi) cieszyły się dużym zainteresowaniem. Program był w obu przypadkach taki sam, a ja zdecydowałem się na Łódź, gdzie recital pianisty zwieńczył ósmą edycję Rubinstein Piano Festival. Nie byłem nigdy w Teatrze Wielkim w Łodzi, był to więc kolejny argument przemawiający za wizytą w tym właśnie mieście. Kissin przyszedł na świat w Moskwie, ale jest bardzo wątpliwe aby mógł odwiedzić ojczyznę, przynajmniej w najbliższym czasie. W lutym 2022 roku ostro potępił napaść Rosji na Ukrainę, czym zyskał na Zachodzie dużą sympatię, ale w ojczyźnie postrzegany jest jako zdrajca.

Pierwszą część recitalu wypełniła muzyka Ludwiga van Beethovena i Fryderyka Chopina. Kissin rozpoczął od dwuczęściowej Sonaty e-moll op. 90, pochodzące ze środkowego okresu twórczości kompozytora. Wypadła ona mało ciekawie. W odbiorze przeszkadzała wyrównana dynamika i małe zróżnicowanie agogiki – Beethoven jest przecież kompozytorem, który tego typu niespodzianki uwielbia, stanowią one wręcz esencję jego stylu. Tutaj zaś było ich tak mało, że nie zauważyłem momentu, w którym skończyła się pierwsza część Sonaty, a zaczęła druga! Jeśli więc wstęp nie był zbyt obiecujący, to później było już tylko gorzej.
Nokturn cis-moll op. 48 nr 2 zabrzmiał ciężko, grany był równo, z osobliwie mocnym akcentowaniem dźwięków, które odbierało muzyce jakąkolwiek śpiewność. Gdyby ktoś na podstawie tego wykonania próbował udowodnić że Chopin wzorował się na włoskim bel canto, to postawiłby przed sobą karkołomne zadanie. Fantazja f-moll op 49 wypadła podobnie – grana była równo, masywnie, głośno, bez stopniowania napięcia i bez cieniowania. Nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek słyszał oba te utwory Chopina zagrane gorzej, mniej stylowo. Technikę ma Kissin świetną, ale te utwory ewidentnie mu nie leżały. A dla mnie osobiście jego koncepcje były nie do zaakceptowania.

Drugą część otworzyły 4 Ballady op. 10 Johannesa Brahmsa. Sytuacja była tu identyczna jak w przypadku Beethovena i Chopina. Pianista wykonał tę gęstą, emocjonalną muzykę chłodno, kontemplacyjnie, bez większych kontrastów. Ponownie odwołam się do osobistego doświadczenia – lubię, kiedy wykonanie jest tak angażujące, że wsysa mnie w świat danego dzieła, gdy tworzy opowieść. Grą Kissina czułem się zmęczony i znudzony, a w pewnym momencie moje myśli odpłynęły gdzieś ku przysłowiowym niebieskim migdałom.
Wiadomo było jednak, że gwoździem programu jest II Sonata d-moll op. 14 Siergieja Prokofiewa. Kompozytor napisał ją w 1912 roku i zadedykował przyjacielowi z petersburskiego konserwatorium, Maximilianowi Schmidthofowi. W 1913 roku napisał on do twórcy list z Finlandii, w którym poinformował go o zamiarze popełnienia samobójstwa. Dotrzymał słowa, a jego ciało znaleziono w lesie, gdzie zastrzelił się. Tutaj od pierwszych dźwięków słychać było, że pianista jest w swoim żywiole, a specyficzny, suchy liryzm i motoryczność tej muzyki pasowały jak ulał do jego stylu wykonawczego. Tego rzeczywiście słuchało się z zapartym tchem, a błyskotliwa technika w połączeniu z oszczędnością ekspresji stały się wielkimi zaletami.
Łódzka publiczność wyklaskała trzy bisy – Mazurka a-moll op. 67 nr 4 Chopina, MarszaMiłości do trzech pomarańczy Prokofiewa i Walca As-dur Brahmsa.

Jak podsumować Kissina? Technicznie świetny, precyzyjny i dokładny. Ale jest jednocześnie artystą szalenie specyficznym, którego gra może się bardzo nie podobać – nie ze względu na niską jakość, ale dziwaczność koncepcji, która nie zawsze pozostaje w zgodzie ze stylem danego kompozytora. Jednak jego Prokofiew był zachwycający i być może właśnie w repertuarze dwudziestowiecznym najlepiej byłoby go słuchać. Oglądanie Kissina przy grze także jest specyficznym doświadczeniem – nie ma w nim bowiem ani odrobiny luzu. Wydaje się zupełnie sztywny, a jego mimika i specyficzne tiki i grymasy sprawiają, że ma się wręcz wrażenie, jakby grając odczuwał ciągły i silny dyskomfort. Akustyka Teatru Wielkiego jest kiepska, więc artysta nie miał też zbyt wielkiego pola do popisu, a dźwięk jego instrumentu był momentami dość szklisty, ostry i metaliczny.

Inną sprawą, która moim zdaniem wymaga kilku słów komentarza, było zachowanie pracowników łódzkiej placówki. Kiedy wielbiciele pianisty udali się za kulisy, aby spotkać się z nim i pogratulować występu, jeden z pracowników teatru zaczął na nich wrzeszczeć, domagając się opuszczenia pomieszczenia, w którym czekali, sugerując, że z artystą można się przecież spotkać na ulicy. A kiedy zebrani tam ludzie poinformowali go, że przecież czymś normalnym jest spotkanie z artystą po koncercie i że jest to możliwe w Wiedniu, Pradze, Berlinie, Lipsku czy Bukareszcie, jedyną odpowiedzią było: „ALE NIE TUTAJ!!!”. Sytuację załagodził dopiero dyrektor festiwalu. Kissin oczywiście nie miał nic przeciwko temu, aby spotkać się z fanami i z każdym zamienić kilka słów. Choć więc obiektywie nic się nikomu nie stało, nie był to koniec nieprzyjemności. Równie mało sympatyczny przebieg miało odbieranie ubrań w szatni – pracownicy teatru zachowywali się chamsko w stosunku do publiczności, sugerując wręcz że powinni byli powyrzucać pozostawione tam ubrania na ulicę, bo to nie ich problem, że ludzie wychodzą później. Cóż… pod pewnymi względami polskie instytucje kultury bardzo silnie tkwią jeszcze w minionym systemie, gdzie normą było robienie łaski klientom danego miejsca. Zachowania takie dramatycznie rozmijają się z jakością, którą zdołały wypracować bardziej cywilizowane kraje. Sądzę że jeśli chodzi o Teatr Wielki w Łodzi, to były to dwie wizyty w jednej – pierwsza i ostatnia.

 

foto. Joanna Miklaszewska

 

Postaw mi kawę na buycoffee.to

 

Podoba Ci się to co robię? Chcesz wesprzeć moją pracę? Odwiedź profil Klasycznej płytoteki w serwisie Patronie.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.